Co z hurraoptymizmem w stosunku do oleju kokosowego?

Co z hurraoptymizmem w stosunku do oleju kokosowego?

Świat bloggerów, celebrytów i ludzi związanych z fitnessem już jakiś czas temu oszalał na punkcie kokosa. Mąka z kokosa, woda kokosowa i – przede wszystkim – olej kokosowy… Promowany niby ze względu na wiele właściwości zdrowotnych, bo słyszymy, że jest pomocny w odchudzaniu, wzmacnia odporność, jest stabilny termicznie, zdrowy, bogaty w witaminy i bezkaloryczny (:-)). Jak jest naprawdę?

Zacznijmy od tego, że tłuszcze nie są z ogólnej definicji złe. Są po prostu tłuszcze lepsze i gorsze. Ale tłuszcze są też potrzebne. Problemy z miesiączkowaniem, problemy z hormonami u kobiet to nierzadko objaw niedoboru równie istotnego, jak białka czy węglowodany składnika odżywczego, którym jest tłuszcz. To cholesterol (ten sam, który nieraz jest wyłącznie negowany) jest integralnym składnikiem strukturalnym naszych błon komórkowych. To on w naszej tkance nerwowej buduje osłonki mielinowe. I – co najważniejsze – jest prekursorem kwasów żółciowych, hormonów steroidowych, kory nadnerczy i hormonów gruczołów płciowych!

Czy literatura naukowa potwierdza zdrowotne właściwości kokosa?

Olej kokosa w ponad 90% składa się z tłuszczów nasyconych. Według dużych stanowisk naukowych tłuszcze nasycone nadal stanowią istotny czynnik ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego i podwyższają stężenie całkowitego cholesterolu we krwi. Amerykańskie Stowarzyszenie Kardiologiczne klasyfikuje olej kokosowy w tej samej kategorii tłuszczów, których należy unikać, co tłuszcze pochodzenia zwierzęcego. Jednak według dużego przeglądu badań interwencyjnych opublikowanych w 2016 roku, spożycie oleju kokosowego nie tylko nie wykazuje żadnego korzystnego działania (także w odniesieniu do chorób sercowo-naczyniowych), ale wiąże się z wyższymi stężeniami cholesterolu całkowitego i frakcji LDL („złego cholesterolu”) w surowicy w porównaniu z olejami zawierającymi kwasy nienasycone cis. Dlatego swoim podopiecznym bardziej polecam tłuszcze jednonienasycone lub wielonienasycone np. dobrej jakości olej rzepakowy (nasza „oliwa północy”!), inne oleje roślinne (np. olej lniany czy z wiesiołka), awokado czy orzechy.

Czy odchudza?

Wpływ na utratę masy ciała przypisuje się zawartości średniołańcuchowych kwasów tłuszczowych (tzw. MCT) w oleju kokosowym, które metabolizowane są w naszym organizmie nieco inaczej niż tłuszcze o łańcuchu dłuższym. Te kwasy średniołańcuchowe mają pewne działanie termogenne, czyli pobudzają wydatkowanie energii, „podkręcając” w ten sposób metabolizm. Ten efekt może się przydać osobom uprawiającym treningi na wysokim poziomie intensywności, bo ułatwia to„wejście w ketozę”, a więc proces w którym dochodzi do zwiększonej produkcji ciał ketonowych, a to działa ochronne w stosunku do masy mięśniowej. Nie jest to jednak potrzebne przeciętnemu Kowalskiemu, który odwiedza siłownię raz w tygodniu, albo i czasem w ogóle… Kwas laurynowy stanowiący główny składnik oleju kokosowego jest jednak w swojej budowie nieco dłuży, co sprawia, że jest metabolizowany trochę inaczej niż tłuszcze MCT i – niestety – zwiększa stężenie LDL-cholesterolu. Poza tym, olej kokosowy jest dość ubogi w tłuszcze wielonienasycone (najzdrowsze dla nas) i ubogi w witaminy (inne tłuszcze mogą zawierać witaminę E czy prowitaminę A). O ile nie jest rafinowany, może stanowić pewne źródło fitosteroli i polifenoli, choć ja preferuję ich inne źródła w diecie.

Badanie badaniu nie równe

Metodologia wielu badań klinicznych pozostawia często wiele do życzenia. Tak jest też w przypadku wielu badań dotyczących oleju kokosowego. Dlaczego? Większość dostępnych badań jest zbyt krótkookresowa, zbyt mało dokładna i większość ich nie mierzyła bezpośredniego wpływu oleju kokosowego na zdrowie człowieka. Przykładowo fakt, że olej kokosowy wykazywał właściwości antybakteryjne w badaniach in vitro (czyli w probówce) nie oznacza, że będzie wywierać jakiekolwiek korzyści zdrowotne u żywego człowieka wewnątrz organizmu, czyli po spożyciu.

Rozsądny dodatek oleju kokosowego do codziennego menu może mieć pewne uzasadnienie, ale trzeba pamiętać, że nie jest on panaceum na wszelkie dolegliwości. To cały czas tłuszcz, a więc najbardziej energetyczny makroskładnik naszej żywności. Nie oznacza to jednak, że oleju kokosowego nie należy spożywać w ogóle, bo owszem, przy dobrym zbilansowaniu diety, raz na jakiś czas możemy cieszyć się kokosowym posmakiem omleta. Jak powiedział Paracelsus: nie substancja, a dawka czyni truciznę, dlatego jak we wszystkim warto zachować umiar. Sądzę, że w prewencji chorób układu krążenia zdecydowanie lepiej sprawdzi się awokado, dobry olej roślinny czy garść orzechów. Kwestię ilości jego spożycia należy zatem rozpatrywać indywidualnie biorąc pod uwagę stan zdrowia, indywidualne predyspozycje metaboliczne czy okoliczności treningowe.

Źródła naukowe:

Newsletter

Podobne Artykuły:

SPRING cook-book

Najbardziej warzywny cook-book z przepisami! Wiosna w sklepach i warzywniakach mocno puka do drzwi ??? Z czym nam się zawsze ...

E-book „Fit-słodycze”

Czasem masz ochotę na zjedzenie czegoś słodszego? A może wpadają goście i chcesz ich czymś poczęstować, dbając jednocześnie o swoją ...

Show Comments (0)
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *